- Zostaliśmy zadysponowani do zabezpieczenia lądowania śmigłowca. Działania zastępów polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia. Przed przyjazdem jednostek ochrony przeciwpożarowej, na miejscu znajdowało się pogotowie ratunkowe. Była prowadzona reanimacja osoby poszkodowanej, która prawdopodobnie spadła z dużej wysokości - powiedział naszemu portalowi mł. asp. Burian Zdzisław z JRG-2 w Bielsku-Białej (posterunek zamiejscowy Czechowice-Dziedzice).

Niestety mimo wysiłku ratowników i trwającej około 40 minut reanimacji, nie udało się uratować życia poszkodowanego mężczyzny w wieku 59 lat. Zastępy powróciły do bazy, a śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego na lotnisko w podkrakowskich Balicach. Szczegółowe okoliczności wypadku wyjaśni śledztwo, które prowadzi policja pod nadzorem prokuratury. Warto również dodać, że na miejsce nie mógł być zadysponowany śmigłowiec LPR "Ratownik4" z bazy w Katowicach - Muchowcu - w czasie wypadku w Czechowicach-Dziedzicach ta latająca karetka brała udział w akcji ratowniczej przy pożarze szpitala w Katowicach.