Na działania stróżów prawa z Czechowic-Dziedzic zwrócił uwagę radny Wojciech Leśny z czechowickiego klubu PiS na sesji Rady Miejskiej we wtorek, 28 kwietnia. Jak poinformował, pod koniec minionego roku otrzymał mnóstwo telefonów od mieszkańców, którzy z niezadowoleniem wyrażali się o tym, jak pracują miejscowi policjanci.

- Telefony te dotyczyły tego, jak przebiegały czynności policji podejmowane w sprawie "strajków" (tzw. "Protestów Kobiet" - przyp. czecho.pl) na ulicach Czechowic-Dziedzic. Mija pół roku od zdarzeń i pytam, czy udało się ustalić autorów dewastacji i zakłócania mszy? Czy miasto może liczyć na wskazanie winnych i zwrot kosztów naprawy szkód? - dopytywał przedstawiciel mieszkańców.

Jak stwierdził Mariusz Mrożek, komendant Komisariatu Policji w Czechowicach-Dziedzicach, do zakłócania nabożeństw "de facto" nie doszło.

- Mieliśmy dewastacje krzyża i kapliczek poprzez pomalowanie ich sprayem. Było to w czasie manifestacji. Sprawcy nie zostali ustaleni. W miejscach, w których dochodziło do aktów wandalizmu nie było monitoringu ani świadków, Sprawcy skorzystali z ustronnego miejsca. Do takich sprawców trudno jest dotrzeć - odpowiedział szef czechowickich mundurowych.

Radny zaznaczył jednak, że do zakłócania mszy dochodziło, m.in. poprzez odpalanie petard pod kościołem podczas odprawiania nabożeństwa. Uszkodzono także elewacje budynku, w którym znajduje się biuro poselskie, a który to budynek należy do zasobów gminy.

- A więc pośrednio jest własnością mieszkańców miasta - stwierdził Leśny.

- Rzeczywiście, nie wspomniałem o tym. Ten budynek został uszkodzony jako pierwszy. Sprawców również nie udało się ustalić - przyznał komendant.